Szeregowy wiejski proboszcz, który buntuje się przeciwko samemu papieżowi. Chłopski syn prowadzący na własną rękę działalność naukową. Hobbysta, który swoim wynalazkiem zrewolucjonizował pszczelarstwo. W 16. stycznia 2023 r. przypada 212 rocznica urodzin Jana Dzierżona.
Złote dziecko polskiej wsi
Gdy w rodzinie polskich chłopów, mieszkających w Prusach, rodzi się kolejne dziecko, raczej nie ma ono perspektyw na zawrotną karierę. Nie może liczyć nawet na własny skrawek ziemi – nadal jeszcze obowiązuje system pańszczyźniany, co oznacza, że chłopi nie są właścicielami pól, łąk i lasów, na których tracą siły i zdrowie. Zdarza się jednak, że takie niepozorne dziecko wykazuje szczególną pasję do nauki – jeśli wykorzysta swój potencjał, może wyrwać się w świat, zamieszkać w mieście, zostać czeladnikiem, a może nawet i księdzem.
Takim właśnie chłopcem był Jan Dzierżon, urodzony w 1811 r. we wsi Łowkowice pod Kluczborkiem w obecnym woj. opolskim. Jego wybitne zdolności oraz determinacja rodziców sprawiły, że jest on dziś jedną z najważniejszych postaci w historii pszczelarstwa, nazywaną Księciem Pszczół, Kopernikiem Ula, Ojcem Współczesnego Pszczelarstwa.
Ksiądz naukowiec
Początki nie były łatwe. Jan Dzierżon (nazwisko często zapisuje się również w postaci Dzierżoń) mocno podkreślał swoją polskość. Jak można się domyślić, co w tamtych czasach nie przysparzało sympatii wśród pruskich urzędników czy nauczycielami. Do pierwszej szkoły – parafialnej – zapisano go zatem pod nazwiskiem Johann Dzierzon.
Odpowiedź na pytanie, czy Dzierżoń był Polakiem, czy Niemcem, oddajmy w usta samemu zainteresowanemu: Jeśli chodzi o moją narodowość, to rzeczywiście, jak wskazuje moje nazwisko, jestem Polakiem z urodzenia, gdyż na Górnym Śląsku mówi się po polsku. Ale ponieważ w wieku 10 lat przeprowadziłem się do Breslau i tam się uczyłem, jestem Niemcem z wychowania. Ale nauka nie zna granic, nie zna narodowości.
Do szkoły w Łowkowicach uczęszczał do 10. roku życia, przez kolejny rok uczył się w szkole powszechnej w oddalonej o 10 km Byczynie. Ponieważ nauczyciele dostrzegli jego wybitny talent, umożliwiono mu rozpoczęcie nauki w gimnazjum we Wrocławiu, 120 km od domu. Już jako 12-latek Jan Dzierżon musiał zatem zatroszczyć się sam o siebie. Poradził sobie doskonale – chłopski syn ukończył gimnazjum z wyróżnieniem i w wieku 19 lat został studentem Uniwersytetu Wrocławskiego.
Czy Jan Dzierżon był wybitnie pobożny? Tego do końca nie wiemy. Biorąc pod uwagę jego późniejsze zatargi z Kościołem, można przypuszczać, że na teologię pchnęła go nie sama wiara, ale również rozsądek. W XIX w. nadal była to powszechna praktyka – edukacja wymagała wielu poświęceń od całej rodziny, a jako ksiądz miałby nie tylko pewną posadę, ale i okazję do odwdzięczenia się. Wiemy natomiast, że szczególnie pociągały go nauki ścisłe – jako wolny słuchacz uczęszczał na wykłady z matematyki, astronomii, ale także z historii.
W 1834 r., w wieku 23 lat, Jan Dzierżon kończy studia i przyjmuje święcenia kapłańskie. To więcej, niż niejedno chłopskie dziecko ośmiela się nawet marzyć, duma dla rodziny. Młody ksiądz otrzymuje posadę wikarego w wiejskiej parafii, ale błyskawicznie awansuje. Już rok później jest proboszczem w innej wsi – Karłowicach w obecnym woj. dolnośląskim. Ma wówczas zaledwie 24 lata. Nie ograniczał się do posług kapłańskich — nauczał chłopów nowoczesnego, bardziej wydajnego rolnictwa, sprowadzał rośliny odpowiednie do miejscowych, dość ubogich, gleb, a także bronił chłopów przed nadmiernymi obciążeniami.
Ksiądz pszczelarz
W nowej parafii Jan Dzierżon oddaje się swojej największej pasji – pszczelarstwu. Idzie jednak znacznie dalej niż większość hobbystów. Nie zadowalają go wyjaśnienia „bo tak”, „bo ojciec tak robił”, „bo zawsze się tak robiło”. Chce zgłębić tajniki życia pszczół, lepiej je poznać a dzięki temu efektywniej z nimi pracować.
Energiczny młody proboszcz oddaje się pszczelarstwu ze znacznie większym zaangażowaniem niż duszpasterstwu. Zakłada liczne koła pszczelarskie – zalążek przyszłego Towarzystwa Pszczelarskiego. I zaczyna eksperymentować.
Dzierżona interesują zagadnienia genetyczne na długo, zanim swoje odkrycie praw dotyczące dziedziczenia ogłosi Gregor Mendel (kolejny ksiądz-naukowiec, znany głównie za sprawą krzyżowania odmian grochu). Dzierżon również krzyżuje pszczoły – rodzime z zapylaczami sprowadzanymi specjalnie w tym celu z Włoch. Zależy mu na uzyskaniu pszczoły bardzo produktywnej i mniej agresywne niż środkowoeuropejskie. Ale przypadkowo dokonuje znacznie ciekawszego odkrycia.
W jednej z rodzin Jan Dzierżon dostrzega młodą matkę z uszkodzonymi skrzydłami, tym samym niemogącą odbyć lotu godowego. Naukowiec obserwuje, czy robotnice usuną kaleką przywódczynię i ze zdziwieniem odkrywa, że ta zaczyna czerwić. Jeszcze większe jest jego zaskoczenie, gdy dostrzega, że z niezapłodnionych jaj wylęgają się wyłącznie trutnie. Młody ksiądz obserwuje w przyrodzie, na własne oczy, zjawisko dzieworództwa, do tej pory zastrzeżony wyłącznie dla Matki Boskiej. Jest ostrożny i prowadzi badania jeszcze przez 10 lat, ale za każdym razem wyniki są identyczne – nieunasieniona matka składa wyłącznie jaja z czerwiem trutowym. Dzierżon jest naukowcem – nie może zatajać swojego odkrycia przed społeczeństwem, zwłaszcza przed pszczelarzami. Ogłasza więc wyniki wieloletnich badań – i to oczywiście nie może skończyć się dobrze.
Ksiądz buntownik
XIX-wieczny Kościół nie jest gotowy na rewelacje o partenogenezie pszczół. Odkrycie Dzierżona jest świętokradztwem i godzi w podstawowe dogmaty. Sceptycznie podchodzą do tematu również naukowcy – i w zasadzie trudno im się dziwić. Nie biolog, nie uprawiający dla zabawy eksperymenty bogaty niemiecki arystokrata, ale polski proboszcz z małej wsi, ogłasza koncepcję sprzeczną z dotychczasowym stanem wiedzy.
Na szczęście pasja do zapylaczy łączy ponad podziałami, nawet przedstawicieli zwaśnionych narodów – niemiecki uznany pszczelarz August von Berlepsch interesuje się odkryciem i prosi o jego zbadanie znajomych naukowców, którzy ze zdumieniem potwierdzają obserwacje Dzierżona – 10 lat po jej ogłoszeniu i 20 lat po dokonaniu odkrycia. Na oficjalne uznanie pszczelej partenogenezy trzeba czekać jeszcze dłużej – w zasób obowiązującej wiedzy naukowej wchodzi ona dopiero w 1906 r., podczas konferencji przyrodniczej. Dzierżon zdąży się jeszcze o tym dowiedzieć na krótko przed śmiercią.
Kościół nie uznaje jednak stanowiska naukowców. Potępia zarówno odkrycie, jak i odkrywcę. Jedyną radą jest zaprzestanie głoszenia świętokradczych poglądów i przyznanie się do winy. Dzierżon robi dokładnie na odwrót – z entuzjazmem rozgłasza swoje obserwacje, teraz potwierdzone naukowo. Dodatkowo angażuje się politycznie – deklaruje poparcie dla ogólnoeuropejskiej rewolucji, nazywanej Wiosną Ludów. Liczy, że również Polska zdoła się dzięki niej wydostać spod zaborów, występując tym samym przeciwko pruskim duchownym, stojącym na szczycie w hierarchii lokalnego Kościoła.
W wieku 57 lat niewygodny ksiądz zostaje przeniesiony w stan spoczynku – nieco za młodo, jak na obowiązujące standardy. Zwierzchnicy liczą, że zepchnięty na bocznicę życia kleru, Dzierżon przestanie być tak irytujący. Jednak emerytowany ksiądz nie zamierza ukrywać swoich poglądów – w żadnym obszarze. Nadal aktywnie głosi swoje odkrycie o dzieworództwie pszczół. Nadal wspiera polskie dążenia wyzwoleńcze i uparcie określa się właśnie Polakiem. A co najgorsze – śmie się zbuntować przeciwko papieżowi.
Podczas I soboru watykańskiego w 1870 r. papież Pius IX przyjmuje dwa założenia stojące w jaskrawej sprzeczności z otwartym umysłem Dzierżona: dogmat o nieomylności papieża i konstytucję Dei Filius, sprzeciwiającą się racjonalizmowi, a zatem i respektowaniu odkryć naukowych sprzecznych z kanonicznymi tekstami Pisma Świętego. Jak każdy ksiądz, Dzierżon zobowiązany był do podpisania aktu lojalności wobec Watykanu w związku z przyjętymi innowacjami. Zamiast niego, pszczelarz pisze list otwarty do najważniejszej wrocławskiej gazety, sprzeciwiający się takiemu stawianiu spraw przez Kościół. Jego zdaniem mogą się one przyczynić do bezkarności papieży i innych wysokich rangą duchownych, jak również utrudniać pracę naukowcom – podobnie jak miało to miejsce w przypadku jego własnego odkrycia. Następnie w liście do biskupa pisze „Nie ma chyba większego grzechu, jak przypisywać boskie właściwości komuś, kto jest zwykłym śmiertelnikiem” . Tego już za wiele – po niemal 40 latach kapłaństwa, Dzierżon zostaje nie tylko usunięty ze stanu duchownego, ale również ekskomunikowany – nie może przystępować do sakramentów, a po śmierci ma trafić prosto do Piekła.
Nie pozostaje mu nic innego, jak powrót do rodzinnych Łowkowic, gdzie całkowicie poświęca się pszczelarstwu i pracy naukowej. Mieszka w małym domku ze swoim bratankiem i nie skarży się na swój los – przeciwnie, cieszy go możliwość oddawania się pasji bez zwierzchnictwa i kościelnych obowiązków. Umiera tam, gdzie się urodził, w wieku 95 lat.
Ksiądz wynalazca
Odkrycie partenogenezy wśród pszczół było najbardziej znanym, ale nie jedynym wśród spektakularnych naukowych osiągnięć Jana Dzierżona. W sumie wydał on 26 książek i ponad 800 artykułów dotyczących pszczelarstwa – w uznanej prasie branżowej i w miesięczniku „Der Bienenfreund aus Schlesien” („Śląski Przyjaciel Pszczół”), który sam założył i prowadził. Z uporem publikował również w języku polskim, pomimo sprzeciwu i trudności ze strony pruskich władz.
Pszczelarze są Janowi Dzierżonowi najbardziej wdzięczni za wynalezienie pierwszego ula z ruchomą zabudową. Na ten rewolucyjny pomysł wpadł on ok. 1840 r., w pierwszych latach swojej posługi kapłańskiej. Był to tzw. ul szafkowy, prekursor dzisiejszego ula ramkowego, bez którego trudno sobie wyobrazić wydajne i łatwe w obsłudze pasieki. Również Jan Dzierżon odkrył idealny rozmiar odstępów między ramkami, bez zmian stosowany do dziś (od ¼ do 3/8 cala). Szybko zaczęli je wprowadzać w swoich ulach pszczelarze-wynalazcy z całego świata.
Pomimo świadomości swojego pszczelarskiego geniuszu, Jan Dzierżon nie był zarozumiały. Z entuzjazmem chwalił ciekawe pomysły kolegów po fachu i bez oporów stosował je we własnych pasiekach, gdy tylko uznał, że są lepsze niż jego własne rozwiązania. Dotyczy to np. ula Jana Dolinowskiego (kolejnego księdza-pszczelarza), ze zdejmowaną powałką. Otwarty umysł pozwolił mu zrewolucjonizować pszczelarstwo – w swoich ok. 400 rodzinach znacznie zwiększył produkcję miodu, dzięki licznym innowacjom technicznym, z powodzeniem stosowanym do dziś na całym świecie w niemal niezmienionej formie.
Doktor honoris causa Uniwersytetu Monachijskiego, kawaler Orderów Franciszka Józefa (Austria), Świętej Anny (Rosja), Wazów (Szwecja), Korony IV klasy (Włochy), Orła Czerwonego (Prusy), Korony IV klasy (Prusy). Muzeum Jana Dierżonia znajduje się w Kluczborku, a położone na Dolnym Śląsku miasto Dzierżonów nosi nazwę (od 1946 r.) właśnie dla jego upamiętnienia. Wersje cyfrowe takich pozycji jak Nowe udoskonalone Pszczolnictwo Księdza Plebana Dzierzona w Katowicach (Carlsmarkt), powiecie Brzegskim na Szląsku dostępne są między innymi w zasobach Śląskiej Biblioteki Cyfrowej.
W podręcznikach pszczelarskich postać Jana Dzierżona przedstawiana bywa dość ogólnikowo – kilka dat, informacja o odkryciu partenogenezy i wynalezieniu uli szafkowych z wyjmowanymi ramkami. Dlatego też w rocznicę jego śmierci warto bliżej przyjrzeć się jego życiu, aby dostrzec to, co nim kierowało. Ciekawość świata, brak zgody na głupotę, porozumienie ponad podziałami i wielka pasja do pszczół.