Jednym z powodów, dla którego wiele osób nadal boi się pszczół, a wręcz ich nie znosi, jest obawa przed użądleniem. W praktyce okazuje się często, że niewiele wiemy ani o samym mechanizmie żądlenia, ani o działaniu jadu, ani nawet o przyczynach, dla których pszczoły w ogóle decydują się na użycie żądła. Spróbujmy na chwilę zagłębić się w pszczeli umysł i odgadnąć, co pcha te owady do tak radykalnych kroków. Przy okazji dowiemy się, że jad pszczeli niesie nie tylko ból i obrzęk, ale także korzyści – pod warunkiem że korzystamy z niego odpowiedzialnie.
Dlaczego pszczoły żądlą?
Podstawową przyczyną wykazywania agresywnych zachowań przez jakiekolwiek zwierzęta, w tym owady, jest strach. W przypadku pszczół mechanizm jest jednak bardziej złożony niż w sytuacji nadepniętego na ogon kota czy zbyt gwałtownie wziętego w dłonie chomika. Choć nam, ludziom, trudno to sobie wyobrazić, pszczoły mają umysł społeczny. Oznacza to, że za kompletny organizm trzeba uznawać nie pojedynczego owada, ale całą pszczelą rodzinę. I tak jak dla wszystkich organizmów, także dla tego liczy się przetrwanie – nawet za cenę utraty niewielkiego elementu „ciała” (chociaż te tezy kwestionuje Lars Chittka w Pszczoły. Krótki lot w głąb niezwykłych umysłów).
Pszczela rodzina chroni to, co dla niej najcenniejsze: czyli swoje dzieci, zapasy oraz źródło istnienia rodziny, jakim jest matka. Kiedy pszczoła uzna, że stanowimy zagrożenie dla któregokolwiek z powyższych, prawdopodobnie zdecyduje się na atak. Przyczyna może nie być dla nas oczywista – czasami po prostu zbliżymy się za bardzo do ula złożonego z bardziej dziarskich osobników. Czasami zamachniemy się ręką, żeby odgonić natarczywego owada. Jedno jest pewne: sytuacja jest o wiele bardziej dramatyczna dla pszczoły niż dla człowieka. Nam najczęściej grozi bowiem chwila bólu, gdy tymczasem pszczoła po użądleniu po prostu umiera – w skórze poza żądłem pozostaje spora część wnętrzności nieszczęśniczki (wyjątek stanowi matka pszczela, która może żądlić wielokrotnie, o czym już niejeden pszczelarz przekonał się na własnej skórze). Najczęściej zatem najlepszym sposobem na uniknięcie żądła, jest niewchodzenie w drogę owadom.
Jak postępować w razie użądlenia?
Jeśli do nieszczęścia już doszło i zostaliśmy użądleni, pierwszym krokiem, jaki powinniśmy zrobić, jest zachowanie spokoju. Panikowanie, płacz czy wskakiwanie w popłochu do basenu przyniosą więcej szkody, niż pożytku. Także wówczas, gdy udzielamy pomocy użądlonemu, najpierw trzeba postarać się stonować jego ewentualne gwałtowne reakcje.
Najważniejsza jest informacja, czy osoba użądlona jest uczulona na jad pszczół albo innych błonkówek. Jeśli tak, to prawdopodobnie ma przy sobie pen z adrenaliną. Wystarczy zdecydowanym ruchem przyłożyć go do dużego mięśnia (np. do uda, również przez ubranie), aby uwolnić dawkę leku ratującego przed wstrząsem anafilaktycznym.
Gorzej sytuacja przedstawia się wtedy, gdy o swojej alergii użądlony dowiaduje się dopiero po ataku owada, kiedy zaczyna gwałtownie puchnąć i nie może złapać oddechu. W takiej sytuacji trzeba jak najszybciej wezwać pogotowie.
Uczulenie na jad pszczeli dotyczy nie więcej niż 5% społeczeństwa. W większości przypadków nie zdarzy się zatem nic gorszego od chwili bólu. Aby trochę sobie ulżyć, warto zastosować kilka tricków. Pierwszym jest umiejętne usunięcie żądła. Nie chwytamy go pęsetą – żądło zakończone jest pojemniczkiem z jadem. Gdy go ściśniemy, wprowadzimy pod skórę całą jego zawartość. Najlepiej jest więc je zdrapać – kartą płatniczą, linijką albo po prostu paznokciem. Nie zaszkodzi okład z lodu albo posmarowanie opuchlizny naturalnym żelem aloesowym lub kwaśną wodą. W domowych warunkach dobrym remedium na opuchliznę będzie poczciwy i wszechstronny ocet.
Pszczoły na tle innych owadów – jak bardzo są agresywne?
W przypadku owadów bardzo często kieruje nami pierwotny strach przed wszystkim, co inne i obce. Faktycznie, owady, zwłaszcza z bliska, wyglądają, jakby pochodziły z innej planety (w rzeczywistości pochodzą raczej z innych, zamierzchłych czasów). To dlatego mamy tendencję do przypisywania im złych cech i agresywnych skłonności. Jak to wygląda faktycznie?
Wśród pszczół miodnych zdarzają się rodziny i rasy nastawione bardziej lub mniej bojowo. Decydują przede wszystkim geny, jak również sytuacja, w jakiej akurat znajdują się owady (np. są bardziej skłonne do żądlenia, jeśli doświadczają stresu). Agresywność jest jednak obserwowana wyłącznie w pobliżu gniazda – pszczoła wyruszająca po nektar, pyłek lub wodę, nie ma ani czasu, ani powodu, aby żądlić. A kiedy już powraca do ula, to nawet nie ma możliwości – anatomia pszczoły nie pozwala na wysunięcie żądła, gdy wole jest pełne. Z tego samego powodu nie ma co się obawiać wyrojonych pszczół, obsiadających gałąź albo odpoczywających na ziemi – odchodząc z ula, zabrały one w wolach swoje zapasy i są w większości niezdolne do żądlenia. Dla porządku dodajmy, że agresywnością – a wręcz i złośliwością – wykazują się pszczoły afrykańskie. Te jednakże nie występują w Polsce.
Jeszcze mniej grozi nam to ze strony pszczół dzikich – np. trzmieli. Mają one żądła, ale używają ich naprawdę sporadycznie. W większości przypadków nie użądlą nawet zamknięte w dłoni. Bardziej skłonne do walki od pszczół są osy. Na ich usprawiedliwienie można jednak dodać, że porcja jadu w ich użądleniu jest znacznie mniejsza. Co ciekawe, od typowych os (Vespa vulgaris) mniej agresywne są ich groźnie wyglądające kuzynki – szerszenie europejskie (Vespa crabro).
Zastosowanie jadu pszczelego w medycynie i kosmetyce
Mając kontakt z jadem pszczelim, najczęściej staramy się go pozbyć (bo przeważnie znajduje się w naszej skórze i powoduje dotkliwy ból). Tymczasem naukowcy już dawno znaleźli zastosowanie dla tej potencjalnie niebezpiecznej substancji.
W medycynie jad pszczeli pomaga w licznych schorzeniach układu ruchu. Stanowi cenny i uznany przez autorytety lek w walce z artretyzmem, przyspiesza gojenie przy urazach, takich jak stłuczenia czy skręcenia. Pomaga przy reumatyzmie, RZS (popularnie zwanym gośćcem) oraz przy rwie (znanej szerzej jako zapalenie korzonków). Ułatwia uporanie się z paradontozą, zapaleniem mięśnia sercowego, zapaleniem pęcherza moczowego, jak również z łuszczycą, egzemą, astmą, alergią na pyłki, migreną i nadciśnieniem. Ponadto ma właściwości antybakteryjne, a nawet antynowotworowe. Z uwagi na możliwe działania niepożądane, jad pszczeli musi być stosowany ściśle zgodnie z zaleceniami lekarza, a często pod jego bezpośrednią kontrolą.
Jad pszczeli pokochali także kosmetolodzy – w niewielkim stężeniu można go znaleźć w licznych kosmetykach. Pobudza wytwarzanie kolagenu i elastyny, stanowi więc alternatywę dla botoksu.