W języku angielskim pszczołę znoszącą zapłodnione jaja nazywa się królową. My przywykliśmy mówić o niej „matka”. Która wersja jest bliższa prawdy? Jeśli przyjmiemy opcję anglojęzyczną, byłaby to najbardziej zapracowana królowa świata, zupełnie nie mająca czasu na korzystanie ze swoich monarszych przywilejów. Nie tylko nie cieszy się ona szczególnymi uprawnieniami, ale wręcz sama musi spełniać wyśrubowane oczekiwania. Jeśli jej działania nie będą dla córek satysfakcjonujące, bez skrupułów wymienią ją na inną.
Przyjrzyjmy się intensywnemu i – jak na zapylacza – bardzo długiemu życiu pszczelej matki.
Dlaczego matka tak różni się od robotnic?
Samice pszczół rozwijają się z zapłodnionych a samce z niezapłodnionych jajeczek. O ile więc trutnie różnią się od samego początku od swoich sióstr, to robotnice i matki są identyczne. Co zatem decyduje o tym, że jedna na kilkadziesiąt tysięcy pszczół zachowuje zdolności reprodukcyjne i zapełnia ul swoimi genami? Matki dłużej niż inne larwy karmione są mleczkiem pszczelim.
Mleczko to jest wydzielane przez gruczoły gardzielowe robotnic-karmicielek od ok. 6 dnia ich życia. Przez pierwsze trzy dni od wylęgnięcia z jajeczka, karmione są nim wszystkie larwy, po tym czasie robotnice i trutnie dostają już tylko znikome ilości, natomiast larwy matek otrzymują mleczko aż do 9 dnia rozwoju, kiedy to następuje zasklepienie matecznika i rozpoczyna się przepoczwarzanie.
Dlaczego to takie istotne? Bo to właśnie rodzaj pokarmu decyduje o postaci, w jakiej wygryzie się larwa-samica. Wyłącznie stały dostęp do mleczka pszczelego stymuluje u matki rozwój jajników i pobudza wykształcenie się struktur odpowiedzialnych za jej płodność. W efekcie matka jest gotowa do wygryzienia się już po 16 dniach i waży ok. 240 mg, podczas gdy robotnica na rozwój larwalny potrzebuje 21 dni i osiąga wagę ok. 80 mg.
Same cyferki są mało miarodajne, spróbujmy to przedstawić „po ludzku”: jeśli przyjmiemy, że robotnica to klasyczne ludzkie niemowlę, które w łonie matki przebywa przez 9 miesięcy i rodzi się ważąc ok. 3,5 kg, to ciąża w przypadku matki trwałaby 7 miesięcy a noworodek osiągnąłby imponującą wagę 10,5 kg.
Poza budową narządów rozrodczych, matkę od robotnic różni szereg innych cech. Jako jedyna nie umiera ona po wbiciu żądła w przeciwnika, ale przeciwnikiem tym jest najczęściej inna matka, wygryziona w tym samym czasie konkurentka.
Ponadto pszczela matka wydziela inne hormony niż robotnice. Najważniejszym z nich jest ektohormon, czyli substancja mateczna. Powstaje ona w gruczołach żuwaczkowych, ale rozprowadzana jest po całym ciele. Tzw. świta, czyli kilka robotnic pozostających cały czas przy matce, zlizuje z niej ektohormon i na języczku podaje go innym robotnicom, a te przenoszą go dalej. Tym sposobem co 4-5 godzin każda robotnica w ulu ma bezpośredni kontakt z substancją mateczną. Ektohormon spaja rodzinę – studzi nastroje rojowe, blokuje rozwój jajników robotnic, zwiększa produkcję wosku, hamuje budowę nowych plastrów. Jeśli z jakiegoś powodu pszczoły nie dostaną na czas swojej porcji ektohormonu, robią się niespokojne i uznają, że zostały osierocone. Zaczynają wtedy wychowywać nową matkę.
Kiedy pojawia się nowa matka?
W przyrodzie mogą zaistnieć trzy sytuacje, w których pszczoły decydują się na wyprodukowanie nowej matki: gdy w ulu jest zbyt ciasno, gdy matka zginie lub gdy przestanie prawidłowo wypełniać swoją funkcję.
Ciasnota w gnieździe wiąże się z okresem gwałtownego rozwoju rodziny i ma miejsce w trakcie intensywnych pożytków. Pszczoły coraz słabiej czują substancję mateczną, doskwiera im też niedostatek miejsca na składowanie zapasów i wychów larw. Wiedzą, że część z nich musi poszukać nowego miejsca do życia. Doprowadza to do powstania nastroju rojowego. Robotnice chcą wychować sobie nową matkę. Budują mateczniki i zmuszają matkę do ich zaczerwienia. Matkę odżywiają gorzej, podając jej mniej wartościowy, czysto węglowodanowy pokarm. Odchudzają ją, aby znów miała możliwość poderwania się do lotu. Zanim z matecznika wygryzie się pierwsza młoda matka, stara opuszcza ul, zabierając z sobą ponad połowę najmłodszych pszczół. Pozostałe w ulu młodziutkie, świeżo wygryzione matki, nie są zachęcane do siostrzanej miłości – w rodzinie pozostać może tylko jedna. Nawet jeśli dwie czy trzy kolejne odejdą z następnymi rojami, to reszta będzie musiała stoczyć szereg walk, z których żywcem wyjdzie tylko jedna.
Intencjonalny wychów matki w miseczce matecznikowej to jednak sytuacja komfortowa. Znacznie trudniej jest przywrócić funkcjonalność rodzinie, która matkę straciła nagle i nie zdołała się na ten kryzys przygotować. Matka może nie powrócić z lotu godowego. Może uszkodzić ją pszczelarz w czasie rutynowego przeglądu. Wówczas robotnice stają przed dylematem: skąd wziąć nową matkę, jeśli stara nie może złożyć jajeczka w specjalnie przygotowanej komórce? Jedynym sposobem są mateczniki ratunkowe, zaciągane na wyklutych już larwach. Pszczoły wybierają najlepiej rokujące maluszki i nadbudowują nad nimi woskowy pęcherzyk. Zaczynają ich intensywne karmienie mleczkiem pszczelim. Wszystko zależy teraz od wieku larwy: jeśli była wystarczająco młoda, może z niej wyrosnąć pełnowartościowa matka. Jeśli robotnice pomyliły się i zaciągnęły matecznik nad za starą larwą, powstanie z niej matka bardzo mała, o upośledzonej zdolności czerwienia. Takie rozwiązanie niekoniecznie musi być nawet błędem robotnic: często zaciągają one kilka ratunkowych mateczników nad larwami w różnym wieku, aby z jednej strony skrócić okres osierocenia, ale następnie bez skrupułów pozbyć się tymczasowej, niepełnowartościowej matki, na rzecz młodszej, dającej większą gwarancję przetrwania rodzinie.
Kto uważa takie zachowanie pszczół za zimne i wyrachowane, niech zapnie pas, bo przechodzimy do tzw. cichej wymiany. Następuje ona wówczas, gdy robotnice nie są zadowolone z pracy matki. Najczęściej chodzi o jej główne zadanie, czyli czerwienie. Jeśli matka składa mniej jajeczek albo są one coraz częściej niezapłodnione, może to oznaczać wyczerpanie się plemników w jej zbiorniczku nasiennym. Ponieważ lot godowy matka odbywa wyłącznie w początkowym okresie życia, nie ma możliwości uzupełnienia brakującego materiału genetycznego. Nieprawidłowości w czerwieniu mogą także być skutkiem uszkodzenia mechanicznego, np. oderwania odnóża w czasie przeglądu. Niezależnie od źródła niezadowolenia, pszczoły nie będą tolerować wybrakowanej matki. Stworzą mateczniki i zmuszą ją, by złożyła w nich jaja. Po wygryzieniu się młodej matki najpierw upewnią się, że odbędzie ona skuteczny lot godowy. Gdy młoda matka zacznie czerwić i jakość jej pracy zadowoli robotnice, wówczas stara matka zostanie zabita.
Zanim stracimy sympatię do pszczół, poznawszy ich brutalne zwyczaje, przypomnijmy sobie, że w ujęciu funkcjonalnym organizmem jest rodzina, nie pojedynczy owad. Usunięcie wadliwej matki jest podobne do stałej wymiany zużytych komórek, zachodzącej w ciele każdego zwierzęcia.
Pszczelarze rzadko czekają na naturalną wymianę matki. Osobniki kilkuletnie, znoszące mniej jajeczek i wydzielające mniej substancji matecznej, oznaczają mniejszą produktywność rodziny. Nową matkę można zakupić w hodowli, unasiennioną lub nieunasiennioną. W pierwszym przypadku mamy sporą gwarancję dobrej jakości zarówno samej matki, jak i trutni. W drugim pozwalamy działać naturze. Matkę możemy też w dosyć prosty sposób wychować samodzielnie, wykorzystując w tym celu jak najmłodsze larwy i podkładając je do karmienia w sztucznych matecznikach.
Matczyna codzienność
Tuż po wygryzieniu się matka nie jest o wiele większa od robotnic. Aby mogła wypełniać swoje zadanie, musi odbyć lot godowy i zgromadzić w zbiorniczku nasiennym odpowiednią ilość plemników. To właśnie nakłonienie matki do wyruszenia w poszukiwaniu trutni jest głównym zadaniem świty w początkowym okresie jej życia.
Lot godowy odbywa się ok. 5 dni po wygryzieniu się matki. Dokładny termin zależy przede wszystkim od sprzyjających warunków pogodowych. Wyprawa trwa poniżej godziny. Jeśli w tym czasie matka nie zdoła unasiennić się w pełni, może powtórzyć lot kilka razy. Jej zbiorniczek nasienny powinno wypełnić ok. 8 mln plemników, które muszą wystarczyć jej na resztę życia.
Jeśli z jakiegoś powodu lot jest niemożliwy lub nieskuteczny – np. matka ma uszkodzone skrzydła, pogoda uniemożliwia opuszczenie ula, w okolicy nie ma trutni – po ok. 3 tygodniach matka zaczyna składać niezapłodnione jaja. Pszczoły szybko to zauważą i będą dążyć do wymiany matki. Mogą także pojawić się tzw. trutówki, czyli robotnice próbujące wejść w rolę matki. Tak czy inaczej, sytuacja rodziny z nieunasiennioną matką jest bardzo trudna a jej przetrwanie może zależeć od odpowiednio wczesnej interwencji pszczelarza.
Prawidłowo unasienniona matka zaczyna składać jaja po 2-3 dniach od lotu godowego. Pracuje starannie i skrupulatnie – bada każdą komórkę, omijając za płytkie, za głębokie, niekształtne, brudne. Czerwienie rozpoczyna od centrum plastra i porusza się po nim eliptycznie. Początkowo, zanim dojdzie do wprawy, może składać po kilka jajek do jednej komórki – to normalne, jeśli plastry zaczerwione są regularnie, nie ma powodu do obaw.
Ilość składanych jaj zależy przede wszystkim od dostępności mleczka pszczelego: im lepiej karmiona jest matka, tym obficiej czerwi. Jako że do produkcji mleczka robotnice potrzebują pyłku, maksimum jego wytwarzania przypada na maj/czerwiec – okres szczególnie bogatych pożytków.
Młoda matka składa 1500 – 2000 jaj na dobę. Z czasem jej produktywność spada, wydziela też coraz mniej substancji matecznej. Gdy matce skończą się plemniki, będzie składać niezapłodnione jaja, preferując jednak komórki pszczele, co powoduje powstawanie tzw. czerwiu garbatego (duże larwy trutni nie mieszczą się w komórkach i pszczoły nadbudowują zasklep, co powoduje nierówności i wybrzuszenia na plastrze). Jeśli pszczelarz sam nie dokona cyklicznej wymiany matki, robotnice będą dążyć do jej cichej wymiany gdy tylko zauważą spadek w czerwieniu.
Choć matka jest najbardziej rozpoznawalną, największą i najdłużej żyjącą pszczołą w ulu, trudno mówić o jej nadrzędnym znaczeniu. Ma ona określoną rolę do spełnienia i rodzina nie mogłaby funkcjonować bez niej – podobnie jak nie mogłaby funkcjonować bez robotnic ulowych, zbieraczek a nawet bez trutni. Tym niemniej to dobra kondycja i geny matki decydują w głównej mierze o sile i produktywności rodziny.
Przeczytaj też Z życia pasieki: Co to są rójki?